Wlosy wysoko spiete w kok, flanelowa pidzama jak w amerykanskich filmach. Siedze, oparta o rame lozka, wpatruje sie w latarnie i krople deszczu. Przez uchylone okno wpada swieze, mokre powietrze. Przykrywam sie koldra, a moje oczy dalej liczna krople. Ten obraz zmusza mnie do przemyslen. Przez glowe przelatuje mi tysiace wspomnien, czas placzu, radosci, poczucia winy, bezpieczeństwa i calej reszty, wszystko co doznazlam w ciagu tych 15 lat. Zastanawiam sie, czy my naprawde kochamy, czy moze jednak to wszystko to wymysl naszej wyobrazni? Nikt nie zna na to odpowiedzi. A moze my wogole nie zyjemy? Moze tak naprawde spimy i to wszystko to zly sen? A moze przez ten sen jemy duza ilosc czekolady, ktora wprowadza nas w stan szczescia, potem mamy uczucie, że kochamy, a tak naprawde jest nam jedynie niedobrze....... To wszystko daje nam bezpieczenstwo, tak jak nasze lozko i posciel. A moze jednak, ktos wyzej gra w simsy, a my jestesmy tylko simsami? Caly ten swiat, to pytanie retoryczne. Nikt